wtorek, 10 listopada 2009

Głos Rzeczpospolitej nr 6/2009

Rzeczpospolita w dobie kryzysu

Witam po przerwie. Tym razem, zgodnie z zapowiedzią nie będzie treści informacyjnych, a będą sprawy ważniejsze dla Rzeczpospolitej.

Coraz częściej mówi się o kryzysie mikronacji. Mówi się, że brakuje świeżej krwi. Jednym słowem - państw coraz więcej, obywateli coraz mniej. Weterani się wykruszają, nowi obywatele są rzadkością. Wydawać by się mogło, że Rzeczpospolitej kryzys nie dotknął. Można by rzec, że nawet idziemy, do przodu, w końcu obywatele przybywają, powoli ale jednak. Nic bardziej mylnego. Stoimy w miejscu. Dlaczego tak jest? Oto moje zdanie w tej kwestii.

1. Atrakcyjność kraju
Problem zasadniczy, istniejący od dawna. Pamiętam, kiedy ok. pół roku temu, jako nowy obywatel v-świata, przybyłem do tego kraju, mimo że miałem wiele innych do wyboru. Dlaczego to zrobiłem? Skutecznie przyciągnęła mnie nazwa. Chciałem spróbować życia w kraju, którego nie dotknęły wszystkie nieszczęścia od XVIIw. wzwyż. Początkowo było fajnie. A później zacząłem ten kraj poznawać. I co zobaczyłem? Państwo nie potrafiące sprecyzować epoki, w której się znajduje. Stronę internetową z błędami ortograficznymi i literówkami. Niereformowalność. Brak poszanowania woli narodu.
Pomyślałem sobie: skoro to ma być ta idealna Rzeczpospolita, to może warto coś zrobić, w tym kierunku? Kwestię problemów z posługiwaniem się językiem ojczystym pominąłem. Teraz błędy na stronie praktycznie nie występują, więc można uznać ten problem za niebyły. Ale co zobaczyłem w armii? Piechotę z końca XIXw. a flotę z wieków XVII i XVIII. Uświadomiłem sobie wtedy, że coś tu jest nie tak. I miałem rację. Skoro armia nie jest w stanie się określić, to całe państwo tego nie potrafi. I tak mamy do dzisiaj. Podjąłem próby ustalenia raz na zawsze epoki. Naród mnie poparł wybierając jako epokę dla naszego kraju początek wieku XIX, zaraz po historycznym upadku RP. Taka była wola większości. I gdzie jest teraz ta większość? Władza nawet palcem nie kiwnęła w tej sprawie. Pytam więc teraz: po co państwu obywatele, skoro państwo radzi sobie bez nich? Kto jest dla kogo, władza dla narodu, czy naród dla władzy?
Atrakcyjność... co z nią? Co ma do zaoferowania to państwo przeciętnemu użytkownikowi internetu? Jak ten użytkownik ma się tu odnaleźć? Nie ma poradnika dla początkującego obywatela v-nacji. Nie ma też epoki. Więc skąd obywatel ma wiedzieć, czy może mieszkać w apartamentowcu, miejskiej kamienicy, chacie krytej strzechą, czy może siedzieć w jaskini przy ognisku?

2. Błędy historyczne
Historia lubi zataczać koło... nasz kraj jest tego dowodem. Co z tego, że szlachta przez swoją złotą wolność przyczyniła się do rozbiorów, skoro możemy to powtórzyć? Tytuł, który jak mi mówiono przy moich początkach w tym kraju miał być wyróżnieniem za zasługi stał się drogą do kariery. Zarezerwowanie niektórych stanowisk dla szlachty to pierwszy krok. Uzasadnienie decyzji? Ochrona przed nieaktywnymi obywatelami. Czyli wygląda to tak. Wpuszczamy każdego, kto sobie tego zażyczy, a ten ktoś znika po paru dniach. I wtedy pojawia się genialny pomysł: zabrońmy wszystkim mniej zasłużonym części stanowisk! To na pewno pomoże! Tylko gdzie tu logika? Dlaczego zamiast eliminować problem, izolujemy się od niego? Czy nie lepiej zabezpieczyć się przed obywatelami niepewnymi, dać im czas na udowodnienie, że nie znikają po jednym logowaniu? Widać nie. I jak taki obywatel może czuć się zachęcony do kraju, kiedy istnieje wiele innych krajów, które przyjmą go z otwartymi ramionami i jeśli tylko udowodni, że jest aktywny, stanie się pełnoprawnym członkiem społeczności.
Jaki będzie krok drugi? Zobaczymy. Ale co będzie, jeśli szlachta w obawie przed nieaktywnymi obywatelami zażyczy sobie większych praw?
Ale nie możemy narzekać. W końcu teraz wszyscy będą panami posłami. Ciekawe, tylko kiedy będzie wiadomo, że wzięła udział w głosowaniu odpowiednia ilość obywateli, skoro będą wśród nich ci jednodniowi.

Cóż problemów wiele, rozwiązania nie widać. Obrazując dzisiejszą sytuację w kraju: mamy książkę która nam się nie podoba. Zamiast ją wymienić, zmieniamy okładkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz